Ela - Czytelniczka Budujemy Dom, kosiarki użytkuje od 1985 r., ostatnią od 2023 r.

Trawnik: powierzchnia 600 m2; równy, z drzewami, rabatami.
Kosiarka: spalinowa; moc 2,6 kW; szerokość cięcia 45 cm; funkcje - mulczowanie, manualna ośmiostopniowa regulacja wysokości koszenia przy pomocy dźwigni (20-70 mm); akcesoria - kosz na ścinki (50 l); poziom hałasu 96 dB(A); obudowa - z blachy.
Decyzja: wcześniej mieliśmy kilka kosiarek, zawsze użytkowaliśmy spalinowe. To z uwagi na dość dużą powierzchnię murawy i przeszkody (rabaty, krzewy, drzewa). Elektryczne modele się nie nadawały, przerzucanie kabla byłoby uciążliwe. Poprzednio sprzęt do koszenia wybierał mąż. Były to ciężkie maszyny z szerokim polem koszenia 46-48 cm, napędem na koła, o trwałości kilkanaście lat każda. Kiedy byłam młodsza, lepiej radziłam sobie z ich prowadzeniem (lubię kosić, niekiedy wyręczałam męża), lecz przy tej ostatniej zaczynałam już odczuwać dyskomfort. Jeszcze większy pojawił się, jeżeli chodzi o odpalenie - pociąganie za linkę rozrusznika sprawiało mi trudność. Po wielokrotnych nieudanych próbach bolało mnie ramię, mąż musiał pomagać przy uruchomieniu. Dwa lata temu, kiedy mąż zaczął poważnie chorować, postanowiłam kupić nową kosiarkę. Najpierw sprawdziłam modele z elektrycznym rozrusznikiem silnika, ale ich cena była zbyt wysoka. Poza tym rozmawiałam z sąsiadami, jedni doradzali zakup sprzę...
Aby przeczytać cały artykuł,
kup dostęp do Budujemy Dom online
kup dostęp do Budujemy Dom online
Uzyskasz dostęp do całego archiwum magazynu Budujemy Dom,
wydań specjalnych oraz miesięcznika Czas na Wnętrze
